Spokojnie możesz sobie wyjść na spacer?
Tak. W Monachium ludzie bardzo szanują prywatny czas: swój i innych. Dla nich na przykład podejście do kogoś popularnego stanowi problem, bo prywatność to dla nich rzecz święta. Nikt nie chce się narzucać i zakłócać komuś czasu spędzanego z rodziną.
A w Polsce?
Też wychodzimy. Wiemy już, jak, gdzie i kiedy to robić.
To jak wychodzi Robert Lewandowski? W kapeluszu, okularach, z doklejanym wąsem?
No tak to nie, ale trzeba przyznać, że ja po prostu inaczej wyglądam w normalnych ubraniach. Wszyscy mnie kojarzą w krótkich spodenkach i koszulce reprezentacji albo Bayernu. A tak po ulicy nie chodzę przecież ubrany. Czasem mam taką sytuację, że przechodzi obok mnie jakieś małżeństwo i żona mówi do męża: „Ale podobny do Lewandowskiego szedł”. I mąż odpowiada: „E tam, zdawało ci się”.
Do kina chodzisz?
Oj, bardzo rzadko.
Do galerii handlowej?
Tam w ogóle nie chodzę. Nie mam takiej potrzeby. Były też sytuacje, że zleciał się cały tłum, bo ktoś na ulicy krzyknął „Robert”. Reszta usłyszała i zrobiło się duże zamieszanie, a ty akurat w tym momencie spieszysz się na jakieś spotkanie albo jesteś z małym dzieckiem. Wybieram bardziej kameralne miejsca, ale nigdy nie odmawiam autografu albo zdjęcia.
Nigdy?
No może było kilka takich sytuacji, ale to przez to, że ktoś po prostu podchodził do mnie z prośbą o autograf w złym czasie. Na przykład jak akurat siedziałem przy stoliku w restauracji, coś jadłem i miałem jedzenie w ustach. Wiadomo, że to nie jest odpowiedni moment na robienie sobie zdjęć, ale nie każdy potrafi ten dobry moment wyczuć.
Popularność cię nie irytuje?
Już jakiś czas temu to zaakceptowałem. Traktuje to jako element tego punktu w karierze, w którym jestem.
Ale do kina nie chodzisz, na zakupy nie chodzisz. Nie chciałbyś być chociaż na tydzień anonimowy?
Wiem przecież, że nie będę grał zawsze w piłkę i kiedyś ta popularność pewnie osłabnie. To jest tylko jakiś okres w moim życiu. Nawet kiedy są sytuacje, że się wkurzam, bo jest tak, że wkurzam się na tę popularność, to staram się myśleć pozytywnie. Doceniać to, co mamy, to, co udało nam się z Anią osiągnąć. Ania zawsze mi powtarza, by doceniać to, co mamy.
Zastanawiałeś się w tym kontekście nad przyszłością Klary? Przecież twoja córka nawet kiedy jeszcze się nie urodziła, już była popularna.
Szczerze, to sami jeszcze nie wiemy, jak to będzie. Jak do tego podejdziemy, kiedy Klara będzie chciała na przykład sama chodzić do szkoły. Życie to zweryfikuje.
Nie będzie szofera i limuzyny pod szkołę?
Nie, na pewno nie będzie rozpieszczana. My z Anią mamy duszę sportowców. Od małego były nam wpajane zasady na obozach treningowych, na boiskach, halach sportowych. Te zasady będziemy przekazywać Klarze, że w życiu nie jest zawsze łatwo, że nie jest kolorowo, że na marzenia i swoje cele trzeba sobie zapracować.
A jaki ty masz stosunek do pieniędzy?
Mogę sobie pozwolić na wiele rzeczy; zarówno na to, czego potrzebuje jak też na to, o czym marzyłem. Mam na pewno szacunek do pieniądza, bo pamiętam czasy, kiedy mieszkaliśmy z Anią w komunalnym 45-metrowym mieszkaniu na Bielanach. Moim pierwszym autem był Fiat Bravo. Ania jeździła Matizem. Zarabialiśmy wtedy niedużo, starczało na bieżące potrzeby. Potem były coraz większe i większe pieniądze, ale wiemy też jak to jest, kiedy tych pieniędzy po prostu nie ma.
Rozmawiamy już godzinę. W tym czasie zarobiłeś 11 tys. zł.
Nie będę przepraszał nikogo za to, że zarabiam, a w Polsce ludzie często myślą, że muszą przepraszać za to, że mają pieniądze. Nie kupiłem też sobie Ferrari po to, żeby trzymać je w garażu. Nie będę przepraszać za to, że ciężko pracowałem i doszedłem do momentu, w którym jestem.
A na ceny w sklepach jeszcze patrzysz?
Pewnie, że patrzę. Na menu w restauracjach też. To, że mam pieniądze, nie oznacza, że będę płacił za coś trzy razy tyle, kiedy wiem, że to nie jest tyle warte.
To jedynie fragment rozmowy z Robertem Lewandowskim. Cały wywiad jest dostępny w najnowszym wydaniu tygodnika "Wprost".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.