„Nałóg nikotynowy to choroba”. Jak skutecznie rzucić palenie?

„Nałóg nikotynowy to choroba”. Jak skutecznie rzucić palenie?

Złamany papieros
Złamany papierosŹródło:Fotolia / nito
Rzucasz palenie, ale później wracasz do nałogu? To nie osobista porażka, ale naturalna część leczenia, bo to choroba przewlekła i nawracająca. Na każdą próbę rzucenia organizm reaguje głodem, zmienia się biologiczny skład mózgu, pojawia się napięcie, obniżony nastrój i samoocena, drażliwość, nawet depresja. Chory powinien dokładnie wiedzieć, jak będzie przebiegać leczenie i czego powinien się spodziewać.

Palacz w zmaganiach z nałogiem może liczyć przede wszystkim na siebie. Mimo że palenie to problem społeczny, a walka z chorobami oddtytoniowymi w kolejnych dwóch dekadach będzie kosztowała państwo nawet 200 mld złotych system pozostawia palaczy bez opieki.

– Nałóg nikotynowy to choroba. Większość wieloletnich palaczy wymaga skoordynowanego leczenia, inaczej nie poradzą sobie z rzuceniem palenia. Niestety w Polsce panuje nielogiczna i niekonsekwentna polityka profilaktyki zdrowia – uważa onkolog, prof. Jacek Jassem, Kierownik Kliniki Onkologii UCK, autor ustawy antynikotynowej o całkowitym zakazie palenia w miejscach publicznych.

– Mieliśmy wielkie problemu, żeby przekonać decydentów do słuszności działań, które w UE były oczywistą podstawą. Wciąż mamy dość liberalne podejście do nałogu nikotynowego – twierdzi onkolog.

Do dziś nie wprowadzono wielu rozwiązań, które wówczas proponowali ustawodawcy, na wzór innych krajów europejskich. Na przykład nie ma odgórnego zakazu palenia papierosów w samochodach w obecności dzieci, a zakaz palenia na przystankach autobusowych jest praktycznie martwy. Mimo próśb twórców ustawy, nikt nie poparł ograniczeń palenia przed budynkach pożytku publicznego na przykład urzędach czy teatrach. Do tego komory wydzielone dla palaczy, na przykład na lotniskach czy w dyskotekach nie spełniają wytycznych i nie podlegają kontroli.

W Polsce brakuje punktów, gdzie palacz może się zgłosić po pomoc. W całym kraju działają tylko trzy (do niedawna dwie) poradnie antynikotynowe. Choć rząd obiecuje, że w każdym województwie powstanie taka placówka, na razie to pieśń dalekiej przyszłości. Póki co NFZ praktycznie nie finansuje takich punktów, a szpitali nie stać, żeby je stworzyć i utrzymać. Za godzinę pracy w takiej poradni lekarz dostaje około 15 złotych brutto wynagrodzenia, trudno się więc dziwić, że brakuje chętnych. Przy czym wymagane jest, aby w takiej poradni był lekarz specjalista drugiego stopnia, przynajmniej jeden lekarz specjalista pierwszego stopnia w dziedzinie psychiatrii i psycholog kliniczny oraz specjalista od psychoterapii uzależnień. Problem w tym, że specjalistów w tych dziedzinach brakuje w całym kraju.

Rak płuca tylko u palaczy

– Rak płuca jest w Polsce zabójcą numer jeden wśród wszystkich nowotworów, zarówno mężczyzn, jak kobiet. Co roku u 23 tysięcy Polaków wykrywamy raka płuca. Prawie tyle samo umiera z tego powodu – alarmuje prof. Tadeusz Orłowski kierownik Kliniki Chirurgii w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie i były prezes Polskiej Grupy Raka Płuca.

Chorzy na ten nowotwór to w 90 procentach przypadków palacze. Tylko kilka procent deklaruje, że nigdy nie paliło papierosów, ale gdy pogłębić wywiad z pacjentem, prawie zawsze okazuje się, że był biernym palaczem, bo rodzice palili przy nim, kiedy był dzieckiem, albo palono w zakładzie pracy. Zdaniem prof. Orłowskiego nowotwór płuca u palaczy jest społecznie stygmatyzowany. – Panuje myślenie – skoro palił, to zachorował na własne ryzyko, sam sobie winny. Tyle że najważniejsza w leczeniu jest profilaktyka. A wielu palaczy nigdy nie zaoferowano pomocy w wyjściu z nałogu.

Zgadza się z nim Irena Przepiórka, kierowniczka Ogólnopolskiej Telefonicznej Poradni Pomocy Palącym. Jej zdaniem uzależnienie od palenia jest mniej poważnie postrzegane, niż inne nałogi. Palaczy raczej wini się za zbyt słabą wolę, niż z wyrozumieniem wspiera w walce z chorobą. Nikotynizację traktuje się jako nałóg drugiej kategorii między innymi z tego powodu, że substancja od której chory jest uzależniony nie powoduje odłączenia percepcji, nie powoduje braku świadomości czynów ani nie zmienia koordynacji i kontroli ruchowej, więc nie jest zagrożeniem dla otoczenia.

Optymizmem napawa fakt, że powszechny trend do rzucenia palenia rośnie również w Polsce, a liczba palaczy wciąż spada i jest najniższy w historii.

– Przez ostatnie dziesięciolecia jako społeczeństwo dokonaliśmy niewiarygodnego postępu. Częstość palenia zmniejszyła się o połowę. Szkodzenie innym poprzez palenie w miejscach publicznych zostało zakazane. W konsekwencji doszło do zmniejszenia zachorowań z powodu raka płuca. Ciągle jednak jesteśmy na początku drogi – uważa prof. Witold Zatoński, założyciel i prezes Fundacji „Promocja Zdrowia”. W latach 90 stworzył Narodowy Program Ograniczania Zdrowotnych Następstw Palenia Tytoniu, z którego dziś już nic nie zostało.

Z jego badań wynika, że pod koniec lat 90. w Polsce liczba zachorowań na raka płuc wywołana wyłącznie paleniem papierosów była najwyższa na świecie. Paliło 14 milionów Polaków, i aż 73 procent mężczyzn. Polacy wypalali rocznie 104 miliardy papierosów.

Dziś wypalamy około 40 miliardów papierosów. Pali siedem milionów Polaków,(inne źródła podają że prawie dziewięć), 26 proc. mężczyzn i 17 proc. kobiet. Ale obecnie to mężczyźni częściej rzucają nałóg, niż kobiety. Zdaniem specjalistów to dlatego, że kobiety łatwiej się uzależniają i trudniej odzwyczajają. Ponadto mają ograniczoną motywację, bo wiele kobiet boi się, że po rzuceniu palenia przytyje.

Czytaj też:
Nie tylko rak płuc – jakim chorobom sprzyja palenie?

Artykuł został opublikowany w 11/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.