Dlaczego nie pójdę w proteście z kobietami. „Władzy nie zmieniamy, tańcząc na ulicy”

Dlaczego nie pójdę w proteście z kobietami. „Władzy nie zmieniamy, tańcząc na ulicy”

Zdjęcie z piątkowych protestów
Zdjęcie z piątkowych protestów Źródło: Twitter / @MichalSzczerba
Nie podobają mi się tłumaczenia hierarchów kościelnych, którzy przekonują, że nie mają wpływu na nasze prawodawstwo. To bzdura. Nie podoba mi się zakłócanie mszy św. To zdziczenie. Coraz mniej mi się w ogóle podoba i coraz bardziej czuję się osamotniony na tej biegnącej gdzieś pomiędzy radykalizmami ścieżce.

Drodzy „spacerowicze” z ulic polskich miast, rozumiem wkurwienie, ale nie pójdę z Wami. Aborcja traktowana w kategoriach sportowych i dostępna na życzenie jak wizyta u kosmetyczki jest, moim zdaniem, tym samym, co zmuszanie kobiet, do rodzenia ciężko uszkodzonych płodów. Zmuszanie rękami ubezwłasnowolnionego TK. Daleko mi do każdej z tych galaktyk, a na próby przekonywania, że nie o to w tych protestach chodzi, jest już za późno. Na czoło demonstracji wysunęły się hasła najbardziej radykalne. Tak to bywa w kryterium ulicznym. I nie widzę problemu w tym, że część społeczeństwa domaga się radykalnego poluzowania przepisów. Po to jest demokracja, żebyśmy się w jej ramach pięknie różnili.

Nie podobają mi się tłumaczenia hierarchów kościelnych, którzy przekonują, że nie mają wpływu na nasze prawodawstwo. To bzdura. Nie podoba mi się zakłócanie mszy św. To zdziczenie. Coraz mniej mi się w ogóle podoba i coraz bardziej czuję się osamotniony na tej biegnącej gdzieś pomiędzy radykalizmami ścieżce.

Rozumiem Wasze emocje skierowane w obecną władzę, ale nie rozumiem lenistwa. Nasza Konstytucja, ta o przestrzeganie której apeluje się niezmiennie od kilku lat, obowiązuje od 1997 r. Nazwiska jej twórców nie są tajne. Wystarczy chwila, żeby znaleźć je w internecie. Część z tych ludzi jest nadal aktywna i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby ich zapytać: dlaczego przed laty stworzyli dokument, który zabrania kobietom usuwania ciąży nawet w drastycznych przypadkach? Tak właśnie brzmi właściwy zapis w ustawie zasadniczej. Sprawdźcie. Obstawiam, że wielu przeżyłoby szok, gdyby kiedykolwiek do tej Konstytucji zajrzało. To, co zrobił kilka dni temu operetkowy Trybunał Konstytucyjny, nie było niczym innym, jak zmuszeniem do przestrzegania obowiązującego na terenie RP prawa.

Dlaczego przez tyle lat go nie przestrzegano i mówiono o „kompromisie aborcyjnym”? Nigdy nie było czegoś takiego. Tchórzliwi politycy stworzyli potworka i kiedy już się zorientowali, latami chowali głowę w piasek. Domagając się jakichkolwiek zmian, powinniście o tym wiedzieć.

Traf chciał, że to za sprawą sędzi Julii Przyłębskiej ten zamiatany od dawna pod dywan brud zaczął być widoczny w dziennym świetle. Nie miejcie złudzeń, że którykolwiek z poprzednich szefów TK postąpiłby inaczej. Musiałby być Przyłębską, o ile miałby choć śladowy szacunek wobec prawa. To dotyczy Andrzeja Rzeplińskiego, Jerzego Stępnia, Andrzeja Zolla. Wszystkich, bez wyjątku.

Drodzy spacerowicze! Nie pójdę z Wami z jeszcze jednego powodu. Widzę wśród Was wielu rozsądnych ludzi. Takich, którzy teraz ten rozsądek, oby chwilowo, porzucili. Jeszcze przed weekendem wśród rozsądnych osób trwało wzajemne przekonywanie się o konieczności noszenia maseczek, zachowywania dystansu i rozsądnej izolacji. Po to, żebyśmy mogli jak najszybciej żyć po staremu i spierać się po staremu. Co dzieje się dziś? Wielu z Was przekonuje, że można i da się „spacerować” bezpiecznie. Z zachowaniem wszelkich reguł. Niestety, to gówno prawda. Wielotysięczne demonstracje nie mają z bezpieczeństwem nic wspólnego, podobnie jak ze zdrowym rozsądkiem. Mijacie tysiące ludzi. Część jest bezobjawowa, część ma w nosie obostrzenia. Nie trzeba pogłębionej wiedzy statystycznej, żeby wiedzieć, że niektórzy z Was wrócą do domów zakażeni. I nawet jeśli przejdą wszystko bezobjawowo, to spotkają się ze swoimi rodzicami, dziadkami. Któreś z nich umrze. To też wynika ze statystyk. W tym dziwnym czasie, bardziej niż zwykle, wielu potrzebuje szybkiej pomocy medycznej i sprawnie dojeżdżającej karetki pogotowia. Przekonujecie, że chociaż miasta są blokowane, to karetki mają swobodny przejazd, a ich załogi są nagradzane brawami. Ustaliliśmy, że większość z Was stanowią ludzie rozumni i wiedzą pewnie, że blokada zlokalizowana w jednym miejscu, utrudnia ruch w dziesiątkach czy setkach innych miejsc. Spowalnia ten ruch. Być może o minuty czy sekundy, których komuś może zabraknąć. Kto weźmie odpowiedzialność za to, że przez „spacery” ktoś stracił zdrowie albo życie?

Widzicie wielu polityków, którzy rozpaczliwie próbują ugrać coś dla siebie na tych protestach. Oni często przekonują, że gniew jest słuszny, a manifestacje bezpieczne. Nie. Ostatnią rzeczą, o której myślą jest Wasz gniew i Wasze bezpieczeństwo. Musicie wiedzieć, że polityka w ulicznym wydaniu jest pójściem na łatwiznę, przyznaniem się do intelektualnej bezradności. Nie wymaga układania sensownych programów, diagnozowania problemów i szukania rozwiązań. Jest tym samym, co wiara antycovidowców w szalone filmiki na You Tube, zamiast w czasochłonną, zawiłą i nudną naukę. Ostatecznie to ta ostatnia pcha nasze życie do przodu. Teorie spiskowe mogą być rozrywką, ale pod warunkiem, że trzymamy dystans.

Władzy nie zmieniamy, tańcząc na ulicy. Robi się to co cztery lata przy urnach wyborczych. To dotyczy zarówno tych, którzy nienawidzą PiS, jak i tych, którzy chcieliby, żeby obecna władza rządziła w nieskończoność. Od polityków trzeba wymagać kreatywności w miejscach, gdzie tworzy się prawo, wrażenia z ulicznych protestów nie dają dodatkowych punktów.

Chcecie zmiany przepisów antyaborcyjnych? Chcecie aborcji w dowolnym momencie ciąży? Zmobilizujcie siebie i jak najwięcej innych do udziału w wyborach. Chcecie zaostrzenia przepisów i talibanu nad Wisłą? Droga jest taka sama. W obu przypadkach możliwość kształtowania rzeczywistości daje urna wyborcza.

Najbliższa okazja już w wyborach 2023 r. Teraz siedźcie w domach, bo ktoś umrze.

Czytaj też:
„Działamy jak w stanie wojny”. Lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni, diagności – najbardziej wpływowi Polacy 2020

Artykuł został opublikowany w 40/2020 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.