Rada dla właścicieli siłowni. Takie „kursy” można prowadzić legalnie

Rada dla właścicieli siłowni. Takie „kursy” można prowadzić legalnie

Epidemia uderzyła w kluby fitness i siłownie
Epidemia uderzyła w kluby fitness i siłownie Źródło:Shutterstock / Aleksandar Malivuk
Czy jest jakaś recepta, aby siłownie mogły dalej działać, mimo rządowego zakazu? Pisząc ten tekst, nie znam jeszcze treści rozporządzenia w tej sprawie. Być może będzie kilka możliwości kontynuacji działalności, a ja pozwolę sobie przedstawić mój pomysł. Zaleta: jest prosty i pewnie tego nie zabronią.

Powiem na początek, to, co pewnie czuje dziś większość myślących Polaków o niby „ratowaniu” naszego życia przed wirusem: Mam dość! Nie mogę obojętnie patrzeć, jak pod szczytnymi hasłami morduje się ogromną ilość branż, niszczy się bezwzględnie biznesy i życie polskich przedsiębiorców oraz ich rodzin.

Czytaj też:
Dr Pujdak od lat pracuje za granicą. Porównuje polską i niemiecką strategię walki z COVID-19. „W Polsce ludzi zabija lockdown medycyny”

Nie chcę rozwijać tematu, jakimi absurdami karmi nas rząd oraz jak przypadkowe i jak bardzo szkodliwe są to działania. Bo to wszyscy widzimy. Niniejszy apel kieruję do wybranej grupy: do właścicieli klubów fitness. Nie ukrywam, że działam tu we własnym interesie, bowiem należę to tej, wcale nie tak mało licznej grupy Polaków, dla których aktywność fizyczna jest jak narkotyk. Z tą jednak różnicą, że ten „nałóg” ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie. Zarówno psychiczne, jak i fizyczne.

Zamknięcie na cztery spusty siłowni, na czas bliżej nieokreślony, traktuję więc jako świadome zagrożenie dla mojego zdrowia. Dziś, tj. kiedy od początku „pandemii” minęło już prawie 10 miesięcy, wiemy o COVID-19 naprawdę dużo. Co więc jest absolutnie nadrzędną kwestią, aby się obronić przed tymże wirusem? Wystarczą tu trzy słowa:

Buduj odporność organizmu!

Tej odporności nie sprzedają w sklepie. Zamknięcie siłowni jest więc absurdem, jeśli patrzymy na to pod kątem „ochrony przed wirusem”, bo nie uprawiając ćwiczeń fizycznych nasz organizm słabnie, zamiast się wzmacniać. Stajemy się więc bardziej narażeni na złapanie tej choroby. Dlatego też, mając na uwadze swoje zdrowie, a także wszystkich osób, które w podobny sposób chronią się przed wirusem – mówię: stanowcze „nie” na zamknięcie siłowni!

Czytaj też:
Jak Polacy wpadają w pętle kredytowe. „Czułam się jak wzorowa uczennica, która zawsze na czas odrabia zadanie domowe”

Czas na krok numer 2. Przejdźmy od destrukcji do konstrukcji. Czy jest jakaś recepta, aby siłownie mogły dalej działać, mimo rządowego zakazu?

Pisząc ten tekst nie znam jeszcze treści rozporządzenia w tej sprawie. Być może będzie kilka możliwości kontynuacji działalności, a ja pozwolę sobie przedstawić mój pomysł. Zaleta: jest prosty i pewnie tego nie zabronią.

Poniżej przedstawiam w punktach zarys mojej koncepcji.

  1. Kluby fitness i siłownie wprowadzą usługę szkolenia trenerów fitness.
  2. Oczywiście kursy będą odpłatne.
  3. Zapotrzebowanie na takie kursy będzie na pewno znaczące. Dlaczego? Bardzo wielu z nas utraciło źródło przychodów, więc za radą pana Patkowskiego, wiceministra Finansów, musimy się przebranżowić. Trener fitness to zawód z przyszłością, nieźle płatny, więc warto taki fach mieć w ręku. Oczywiste jest, że trzeba się jednak wcześniej w tym zakresie wyszkolić. Taki kurs to dla wielu z nas zrządzenie losu, abyśmy mieli środki na utrzymanie naszych rodzin!
  4. Obecnie wielu uczestników siłowni często korzysta z tzw. zajęć grupowych. Należy je po prostu inaczej nazwać, np.: kurs cyclingu, kurs tabaty, kurs power body, kurs boksu, kurs yogi, czy kurs stretchingu. Na takim kursie każdy kandydat na trenera fitness pozna zasady prowadzenia takich zajęć. Oczywiście pod okiem trenera.
  5. A jak nazwać ćwiczenia indywidualne? Wszak nie wszyscy uczestnicy siłowni korzystają z zajęć grupowych. Tak proponuję: zajęcia dydaktyczne – technika działania przyrządów. Też w formie kursu, też pod okiem instruktora, który wytłumaczy szkolącemu się, do czego służy dany sprzęt. Plus technika ćwiczeń na tymże. Ta wiedza będzie dla przyszłego trenera fitness niezmiernie ważna, więc w pełni są takie zajęcia uzasadnione.
  6. Aby uwiarygodnić prawdziwość szkoleń, każdy klub może wyprodukować dla przyszłych „trenerów” koszulki z firmowym logo, z dużym napisem na piersiach: UCZĘ SIĘ! Dzięki temu „kurs” taki będzie wyglądał profesjonalnie, a „kursantom” pozostaną fajne pamiątki po tych strasznych, „pandemicznych” czasach. Na dodatek sprzedaż koszulek może przynieść klubowi dodatkowy, całkiem pokaźny dochód.
  7. Takie „kursy” można będzie prowadzić całkiem legalnie.
  8. Co więcej: „kursy” będzie można oficjalnie reklamować – co da szansę także na pozyskanie kolejnych, nowych klientów. Znaczy: kandydatów na przyszłych trenerów.

Czytaj też:
Poradnik Krzysztofa Oppenheima: Pomoc dla frankowiczów. Trzy sprawdzone metody, jak wygrać z bankiem

Poniższe słowa kieruję do właścicieli klubów fitness.

Szanowni Państwo, nie zamykajcie klubów od 28 grudnia. Walczcie!
Źródło: Wprost