– Prowadzimy czynności wyjaśniające w sprawie wykroczeń. Chodzi o zakłócenie porządku publicznego polegającego na rzucaniu kulami śniegowymi w budynek sądu oraz w pojazd będący w ruchu. Czynności dotyczą również niezastosowania się do znaku drogowego. Nikt nie został zatrzymany – powiedziała w piątek rzeczniczka płockiej policji mł. asp. Marta Lewandowska.
Czytaj też:
Kaja Godek domaga się policyjnej ochrony. Pokazała, jak wyglądają okolice jej domu
Do zdarzenia doszło w środę. Wtedy w Sądzie Rejonowym w Płocku odbyła się rozprawa w sprawie obrazy uczuć religijnych. Akt oskarżenia został skierowany przeciwko Elżbiecie P., Annie P. i Joannie G. Jako oskarżyciel posiłkowy uczestniczyła w rozprawie Kaja Godek. Po jej zakończeniu opuściła budynek sądu i wsiadła do auta. Część demonstrujących przed budynkiem sądu blokowała wyjazd samochodu, rzucała też w auto śnieżkami.
Jak Godek przechytrzyła księdza
Żadnej reakcji ze strony organów ścigania nie było natomiast, gdy niecałe dwa tygodnie temu Godek chwaliła się w mediach społecznościowych, jak przechytrzyła księdza w kościele. Do tego wydarzenia miało dojść 3 stycznia.
„Dziś ksiądz nie chciał mnie wpuścić do kościoła, bo byłam «nadliczbowa». Obeszłam budynek, weszłam tyłem do zakrystii, a stamtąd do kościoła, udało mi się” – chwaliła się działaczka znajomym na Facebooku.
Dzień później dzwoniliśmy do Godek, ale nie odbierała telefonu, napisaliśmy więc wiadomość z prośbą o komentarz do tej sytuacji.
„Dzień dobry, zapytać, ale po co? Do gazety? Pisałam do znajomych z prywatnego konta” – odpisała nam Godek.
Finał historii był taki, że Godek usunęła mnie ze znajomych na Facebooku, usunęła też wpis, który mnie zainteresował. Konto rzeczywiście było prywatne, ale obostrzenia, których przestrzegania nakazuje nam rząd, już takie nie są i powinni być respektowane przez wszystkich.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.