Chociaż jeździ drogim autem, sąd przyznał mu upadłość konsumencką. Tak to się robi

Chociaż jeździ drogim autem, sąd przyznał mu upadłość konsumencką. Tak to się robi

Jeśli będąc w upadłości konsumenckiej wiedziesz wystawne życie, musisz nauczyć się je ukrywać
Jeśli będąc w upadłości konsumenckiej wiedziesz wystawne życie, musisz nauczyć się je ukrywać Źródło: Shutterstock
Proces o upadłość może się ciągnąć miesiącami. Będziesz się czuł jak więzień na warunkowym. Jeśli wejdziesz w upadłość z nastawieniem, że to miły spacerek – będziesz cierpiał co dzień. Jeśli jednak zostaniesz uprzedzony, że czeka cię bardzo marny czas, nastawisz się psychicznie.

Co to za poradnik bez podsumowania? W niniejszym, ostatnim odcinku moich wykładów na temat upadłości konsumenckiej, przedstawię Państwu moją, subiektywną listę The Best Of – będzie to 10 najważniejszych, moim zdaniem, aspektów związanych z tą formą oddłużenia.

Zacznę od najważniejszej kwestii:

1. Właściwa diagnoza: uważaj na kancelarie jednoproduktowe!

Posiadanie długów, których spłacić nie jesteś w stanie, nie oznacza, że w każdym przypadku świetnym „lekarstwem” będzie upadłość konsumencka. Jest mnóstwo przeciwskazań, wiele z nich poznasz między innymi z lektury dalszej części niniejszego opracowania. W wielu przypadkach znacząco pogorszysz swoją sytuację, jeśli złożysz wniosek do sądu bezmyślnie lub bez pełnej, profesjonalnej diagnozy.

Czytaj też:
Eksperci pokazują patenty, jak można prowadzić biznes mimo obostrzeń. „To proste, ale trzeba podjąć ryzyko”

Tu się pojawia kolejny problem: takiej analizy sam nie przeprowadzisz! A jak źle trafisz, tj. wybierzesz niewłaściwego doradcę, otrzymasz niewiele wartą opinię. Zwykle będzie to informacja, że upadłość jest super i że to najlepsze dla ciebie rozwiązanie. Takie zagrożenie istnieje głównie w dwóch przypadkach: kiedy trafisz do fuszerów (roi się od tychże na rynku!) lub do tzw. kancelarii jednoproduktowej. Czyli takiej, która prowadzi tę jedną, jedyną usługę. Spójrz na sprawę z ich strony: jeśli powiedzą ci prawdę, że upadłość konsumencka w twoim przypadku to bardzo złe rozwiązanie, to nic nie zarobią. Czujesz temat? W tej kwestii zapoznaj się z tym artykułem, który przestrzega przed ryzykiem korzystania z wąsko wyspecjalizowanych kancelarii.

2. Nie upadaj, jeśli posiadasz majątek!

Optymalna sytuacja na złożenie wniosku o upadłość konsumencką to posiadanie sporej ilości (lub kwoty) długów i brak majątku. Masz samochód sporo wart? Więc najpierw go sprzedaj, potem trochę odczekaj i dopiero złóż wniosek o upadłość. Tym bardziej powinieneś się wstrzymać z upadłością, jeśli posiadasz nieruchomość. A już zupełnie – gdy masz ich więcej.

Zwykle bowiem, jeśli syndyk zacznie wyprzedawać twój majątek, nie dostaniesz z tego nic lub marny grosik.

Znacznie korzystniej będzie dla ciebie, jeśli pozbędziesz się majątku w inny sposób. Tak, by tenże zamienić na określoną kwotę pieniędzy ze sprzedaży, która z pewnością ci się przyda. Taka strategia jest na pewno lepsza, ale wtedy będziesz musiał jakiś czas odczekać, zanim złożysz wniosek o upadłość.

A co jeśli mieszkasz w nieruchomości, która ma już wiele tytułów egzekucyjnych i na pewno jej nie uratujesz? Wtedy trzeba możliwie najdłużej przeciągnąć moment złożenia wniosku o upadłość konsumencką. W tym okresie żadnych długów nie spłacaj, ale staraj się – jeśli to możliwe – jak najwięcej środków odłożyć na okres, kiedy będziesz w upadłości. Co zyskujesz?

Czytaj też:
Ogłoszenie upadłości to żadne lekarstwo. O czym należy pamiętać?

Działając w ten sposób, pomieszkasz sobie dłużej za friko: wszystkie długi, które powstaną przed złożeniem wniosku o upadłość konsumencką, wpadają potem do jednego worka. A twój plan spłaty wierzycieli kompletnie nie zależy od łącznej kwoty długów, które przedstawisz w sądzie.

3. Byłeś do niedawna przedsiębiorcą? Uważaj podwójnie!

Wielkie ryzyko wiąże się ze złożeniem wniosku o upadłość konsumencką przez osoby, które dopiero co zamknęły firmę po jej bankructwie. Wierzyciele na pewno będą wnikliwie sprawdzać, czy nie wykonałeś jakichś transakcji, które można uznać za dokonane z pokrzywdzeniem wierzycieli. Przykład? Brakło ci środków na życie, więc sprzedałeś auto firmowe za 15 tys. zł. A co z kasą zrobiłeś? Dlaczego tych środków nie przeznaczyłeś na spłatę bankowych kredytów? Tonący przedsiębiorca często wykonuje tego typu działania – a jest to łatwe do sprawdzenia, jeśli niedawno zamknąłeś firmę. Bowiem we wniosku musisz podać wszystkie transakcje z okresu ostatnich 12 miesięcy, które opiewały na kwotę od 10 tys. zł wzwyż.

Ale jest jeszcze drugie ryzyko dla „świeżego” bankruta. Wejście w upadłość piekielnie hamuje twoją aktywność zawodową. To tak jakbyś miał kuratora (w tym wypadku jest to syndyk), musiał go o wszystko pytać i uzyskiwać zgodę na realizację twoich pomysłów. Prawda jest brutalna: będąc w upadłości po części jesteś ubezwłasnowolniony. Nawet telewizora sobie nie możesz zmienić na nowy, chyba że kupującym będzie dorosły członek twojej rodziny. Więc dopóki nie ogarniesz kwestii pokrycia kosztów utrzymania, kiedy już będziesz w stanie upadłości, ani myśl o składaniu wniosku!

4. Starannie wybierz moment na złożenie wniosku do sądu

Upadłość konsumencka to w sumie doskonałe narzędzie do pozbycia się długów, ale pod warunkiem, że złożysz wniosek we właściwym momencie.

Jak już wiesz z pkt. 2. – nie wchodzi się w upadłość z majątkiem. Więc najpierw pozbądź się go (byle nie poprzez darowiznę) i odczekaj dłuższy okres, zanim złożysz wniosek do sądu.

Podobnie sprawa się ma w sytuacji, kiedy do niedawna byłeś przedsiębiorcą (patrz: pkt 3.) Ale to nie wszystkie ograniczenia. Zastanów się, czy nie spodziewasz się spadku? Ten temat opiszę w dalszej części. Poza tym, jeśli wchodzisz w upadłość zupełnie bez dochodów, to całe postępowanie będzie dla ciebie katorgą, chyba, że ktoś będzie finansował koszty twojego utrzymania.

Pamiętaj: upadłość konsumencka jest trochę jak konieczność przeprowadzenia poważnej operacji, która na dłuższy czas wyłączy cię z aktywnego życia. Nie można do takowej podejść z marszu, trzeba starannie wybrać moment „pójścia pod nóż”.

5. Waga wniosku

Może się wydawać, że przy obecnie obowiązującej procedurze, kiedy niemal każdy dłużnik dostanie upadłość, treść wniosku ma niewielkie znaczenie. Wystarczy, że jest on poprawnie przygotowany. Nic bardziej mylnego! Strona formalna jest bardzo ważna, ale tak samo poważnie musisz podejść do przygotowania wniosku w Części 11. – „Uzasadnienie wniosku”. Jeśli nie masz wprawy, tj. nie robisz tego profesjonalnie, nie będziesz wiedział, co warto tu napisać, a jakie fakty zataić.

Konieczne jest, aby nawet w przypadku najbardziej jednoznacznego rażącego niedbalstwa czy wyjątkowej lekkomyślności, która doprowadziła cię do bankructwa, znaleźć okoliczności łagodzące. I odpowiednio ładnie je opisać, czasem to nie lada sztuka. Inaczej wchodzisz w postępowanie jako ten, który sam naważył sobie piwa i nie zasłużył na „łagodny wymiar kary”.

Czasem jest też tak, że napiszesz we wniosku za dużo i zupełnie niepotrzebnie wprowadzisz do sprawy niepotrzebne wątki, które syndyk będzie musiał sprawdzić. Co może znacząco wydłużyć cały proces.

Najgorzej będzie wtedy, jeśli pominiesz istotne fakty, które na pewno wyjdą w trakcie postępowania. Wtedy może to być wykorzystane przeciwko tobie, jeśli nie umieścisz ich we wniosku. Podam tu przykład darowizny ułamkowej części nieruchomości (o małej wartości), którą otrzymałeś w spadku i przekazałeś innemu członkowi rodziny 4 lata temu. Jak taki fakt zataisz, twoi wierzyciele zarzucą ci, że celowo wyzbywałeś się majątku. I na dodatek chciałeś to ukryć przed sądem. Grozi ci wtedy umorzenie postępowania bez oddłużenia.

6. Sprawdź przeszłość, nie zapominając o zdarzeniach przyszłych

Trochę już o tym było, ale warto tę kwestię mocno wyartykułować. Jeśli chodzi o przeszłość: liczymy zawsze 5 lat wstecz, sprawdzając czy w tym okresie miały miejsce transakcje darowizny (syndyk znajdzie te dane w Urzędzie Skarbowym) lub zbycie nieruchomości. Jeśli np. sprzedałeś dwa lata temu nieobciążoną nieruchomość za milion złotych, sąd zapyta, co zrobiłeś z otrzymaną kasą.

Każda transakcja na nieruchomościach, która została przeprowadzona z twoim udziałem w okresie 5 lat przed złożeniem wniosku, powinna zostać prześwietlona pod kątem, jak do takowej sąd podejdzie. Bo przecież mogłeś uzyskać ze sprzedaży np. 200 tys. zł całkiem niedawno, np. rok temu, ale środki te przeznaczyłeś na operację dziecka, potem na jego rehabilitację. Wtedy takie informacje i dowody, że środki zostały wykorzystane na powyższy cel, powinny obligatoryjnie znaleźć się we wniosku.

Czytaj też:
Twoja firma tonie przez pandemię? Tak możesz ją ratować

Co do przyszłości: fatalnie się wydarzy, jeśli w okresie przed zakończeniem całości postępowania (a może takowe potrwać nawet 10 lat!) otrzymasz spadek. Nie możesz go odrzucić, więc trafi tenże do masy upadłości. W efekcie twoim spadkiem podzielą się wierzyciele. Słaba perspektywa, nieprawdaż? Ale jeśli posłuchałeś mnie i zrobiłeś w pełni profesjonalną diagnozę, można się przed taką stratą ochronić. Nie rezygnując ze złożenia wniosku o upadłość.

7. Popracuj nad awatarem

Znam kilka takich sytuacji, kiedy potężnie zadłużona osoba jeździ wypasionym autem, mieszka w luksusowej willi, korzysta wyłącznie z hoteli pięciogwiazdkowych i… skutecznie złożyła wniosek o upadłość konsumencką. Jak to możliwe? Dłużnik postarał się o awatara. Opisałem ma czym to polega w jednym z poprzednim odcinków.

https://www.wprost.pl/tygodnik/10390034/Poradnik-Krzysztofa-Oppenheima-Toniesz-w-dlugach-Zmien-twarz-to-przestana-cie-nekac.html

Pamiętaj jednak, że czasem będzie to naprawdę długa droga. Zdarza się, że z danym klientem pracujemy nad awatarem ledwie kilka miesięcy, ale bywa też, że potrzeba na to pięciu lat lub więcej. Jak się być może domyślasz: twój awatar to osoba przez życie stłamszona, pokiereszowana, taka typowa ofiara losu. A ty musisz tę postać uwiarygodnić. Jeśli się to uda – wysyłasz z wnioskiem do sądu właśnie awatara… A sam dalej się cieszysz życiem. Jedna ważna kwestia: nie wstawiaj na Facebooka zdjęć twojej nowej sportowej fury, ani też fotek z egzotycznych wakacji.

8. Bardzo ważne jest twoje nastawienie na bycie upadłym

Każdy klient mojej Kancelarii dostaje taki przekaz: upadłość konsumencka to bardzo mało przyjemne doświadczenie. Praca z syndykiem czasem jest koszmarna, szczególnie jeśli trafisz na żółtodzioba. A takich obecnie dość często spotykamy w postępowaniach upadłościowych. Proces może się ciągnąć długimi miesiącami. W tym czasie będziesz się czuł jak więzień na zwolnieniu warunkowym, mając czasem problem z wyjęciem środków z własnego konta.

Jeśli wejdziesz w upadłość z nastawieniem, że to miły spacerek w przyjaznej atmosferze – będziesz cierpiał co dzień, być może plując sobie w brodę, że się zdecydowałeś na złożenie wniosku. Jeśli jednak zostaniesz uprzedzony przez twojego doradcę (mam na myśli osobę, która będzie tworzyć twój wniosek upadłościowy), że czeka cię bardzo marny czas, to wtedy nastawisz się psychicznie odpowiednio. I dużo łatwiej zniesiesz niedogodności związane z byciem upadłym konsumentem.

9. Zadbaj o to, żeby mieć pełnomocnika w trakcie postępowania

Nowa procedura, która weszła w życie w marcu 2020 roku, przerzuca ciężar pracy i kontaktów z wierzycielami z sądu na syndyka. Przy tak ustawionej procedurze, syndykowi kompletnie nie opłaca się być po twojej stronie. Będzie najpewniej trzymał sztamę z wierzycielami. Dlaczego? Bo wtedy sprawniej skończy temat. Wystarczy, że będzie uwzględniał wszystkie wnioski wierzycieli – czyli twoich wrogów. Abyś nie był z tego tytułu ciągle stratny, abyś nie doznawał niepotrzebnych upokorzeń, postaraj się zapewnić sobie na czas postępowania z udziałem syndyka profesjonalnego pełnomocnika. Z moich obecnych doświadczeń: taka pomoc jest niezbędna w co najmniej 1/3 przypadków. Zwykle tylko w określonych sytuacjach, nie musi to być stały opiekun (ale to też się zdarza). Radzę ci więc o takową pomoc zapytać w wybranej przez ciebie kancelarii na początku współpracy: czy uzyskasz wsparcie będąc w upadłości, kiedy zajdzie taka potrzeba? I na jakich zasadach będzie przebiegać taka współpraca.

10. Antywindykacja jako działanie alternatywne

Jak widzisz: mimo niewątpliwych zalet upadłość konsumencka, to nie pluszowy miś… Są sytuacje, kiedy kompletnie się nie opłaca skorzystanie z tego rozwiązania. Oto jedna z takich historii.

Jeśli więc diagnoza w twoim przypadku wyjdzie niekorzystnie, czyli ta forma oddłużenia przyniesie ci znacznie więcej strat niż korzyści, to wcale nie musi oznaczać końca świata. Właśnie wtedy możesz skorzystać z drugiej opcji, czyli bronić się przed wierzycielami, stosując fachową antywindykację. Ta forma obrony przed wierzycielami wcale nie przekreśla szans na złożenie – kiedyś tam – wniosku o upadłość konsumencką. Jeśli dobrze zabezpieczysz swój majątek, dochody i umiejętnie zataisz swoje miejsce zamieszkania przed komornikiem, wtedy nikt nic ci nie zabierze. Bo właśnie na tym polega sztuka antywindykacji.

To już ostatni odcinek Poradnika temat upadłości konsumenckiej. Jeśli chcesz zajrzeć do poprzednich, a także do innych publikacji mojego autorstwa, znajdziesz je tutaj.


Krzysztof Oppenheim: ekspert finansowy, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się m.in. w antywindykacji, pomocy frankowiczom oraz zadłużonym przedsiębiorcom, a także w upadłości konsumenckiej. Wiceprzewodniczący Zespołu Roboczego ds. Upadłości i restrukturyzacji, działającego w ramach Rady Przedsiębiorców przy Rzeczniku Małych i Średnich Przedsiębiorców. Założyciel Fundacji Praw Dłużnika „Dłużnik też Człowiek”. Od lipca 2016 roku prowadzi kancelarię antywindykacyjną
Artykuł został opublikowany w 6/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.