Policjanci bez maseczek. Ostentacyjnie ignorują najnowsze przepisy

Policjanci bez maseczek. Ostentacyjnie ignorują najnowsze przepisy

Policjanci w Warszawie
Policjanci w Warszawie Źródło:Shutterstock / CameraCraft
Od ostatniej soboty lutego naszego zdrowia nie chronią już chusty, szaliki, kominy i inne zamienniki maseczek, którymi dotąd można było zasłaniać twarz. Najnowsze „rozporządzenie covidowe” stawia sprawę jasno – kto nie zakłada na twarz maseczki, ten łamie nakaz i naraża się na uszczuplenie zawartości portfela. Egzekwowaniem prawa i wystawianiem mandatów zajmują się oczywiście policjanci. Ci sami, którzy od kilku dni ostentacyjnie ignorują najnowsze przepisy i nadal używają kominów.

Przykładów łamania obowiązującego prawa nie trzeba szukać daleko. Warszawskie Aleje Ujazdowskie. Dla mieszkających poza stolicą – to reprezentacyjna ulica, z pilnowanymi przez policję ambasadami, ministerstwami i Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. W tej ostatniej powstało najnowsze rozporządzenie „w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii”. Napisano w nim jasno, że od soboty 27 lutego nie można już osłaniać twarzy szalikami, przyłbicami czy kominami. Poza wymienionymi w rozporządzeniu wyjątkami (dzieci, kierowcy, piloci, żołnierze, wywiad wojskowy itp.), wszyscy powinni zasłaniać twarz maseczkami. Wszyscy.

Czytaj też:
Maseczkowy zawrót głowy. Jak przed wirusem osłania się Polak, a jak Czech Niemiec czy Hiszpan

Problem w tym, że prawo nijak się ma do rzeczywistości. Oto mijane co kilkadziesiąt metrów w Alejach Ujazdowskich patrole policji, ochraniające m.in. KPRM, ostentacyjnie starają się nam udowodnić, że jeżeli ktoś podszedł poważnie do nowych przepisów i wyrzucił swój ulubiony komin w głąb szafy, to jest naiwniakiem.

Źródło: Wprost