Nienawiść, jaka wręcz wylewa się z czeluści internetu, nie jest tylko polskim przekleństwem. Powszechny i anonimowy dostęp do sieci zdemolował nie tylko jakość debaty publicznej, ale mocno przeorał w ogóle stosunki międzyludzkie.
W Polsce hejt – bo tak zwykło się nazywać całe to kipiące szambo – znów wybił na czołówki serwisów informacyjnych za sprawą „afery”, jaką „wykrył” i opisał portal rządowej telewizji. Afera polegać miała na tym, że zaprzyjaźniony z opozycją adwokat miał uzgadniać działania w sieci z zaprzyjaźnionym z opozycją właścicielem facebookowej strony „Sok z buraka”.
Cały ten „Sok” – trzeba to sobie jasno powiedzieć – to buractwo w czystej postaci. Jest to narzędzie prymitywnej i chamskiej propagandy najniższych lotów.
Akcje firmowane przez „Sok z buraka” to plotki i pomówienia rodem z rynsztoka, które uderzają w konkretnych ludzi, a często także w ich rodziny.
Wiem, że opozycję stać na znacznie więcej i że potrafi wykazywać miałkość rządowej polityki bez stosowania hejterskich metod. Dlatego liczę na to, że akcje „Soku” i jemu podobnych portali będą spotykały się z jednoznacznie negatywną reakcją liderów opozycji, choć nie mam oczywiście złudzeń, że tysiące fanów tych stron będą nadal zachwycone tym, jak ich ulubiony portal „dowalił” PiS-owi.
Wszystko to nie zmienia faktu, że media publiczne są ostatnimi, które mają prawo wytykać innym stosowanie niegodnych metod.
Wszystkie te „Soki z buraka” czy innych warzyw to trampkarze przy Telewizji Polskiej i jej pracownikach, którzy – by pozostać przy piłkarskiej terminologii – są galacticos hejtu.
Czytaj też:
Nikodem Rachoń dostał intratną posadę. Czym zajmie się brat dziennikarza TVP?
TVP pod rządami PiS stała się sprawnie działającą fabryką nienawiści, która poziomem propagandy i stosowanych metod systematycznie zbliża się do standardów właściwych dla poprzedniej epoki.
Funkcjonariusze Telewizji Polskiej oddelegowani „na odcinek” programów publicystycznych – z Wiadomościami TVP na czele – codziennie serwują nam mieszankę nienawiści, szczucia i taniej propagandy. Kłamstwa i pomówienia mieszają się plotkami, półprawdami i oskarżeniami.
Dzień w dzień, przez cały rok, a właściwie przez kolejne już lata, cała ta machina serwuje codzienną dawkę nienawiści wobec politycznych oponentów PiS-u oraz właściwie każdego, kogo kierownictwo partyjno-rządowe uzna za swojego wroga.
Czytaj też:
Owsiak o TVP: Szczuje przeciwko WOŚP
„Gwiazdy” tej szczujni są hojnie opłacane z pieniędzy podatnika, kosztem blisko 2-miliardowej dotacji, jaką każdego roku otrzymuje TVP z budżetu państwa.
Jeśli więc myśleć o potrzebnej walce z coraz bardziej niszczącym nasze życie publiczne hejtem, to jej podstawą musi być koniec mediów publicznych, a przynajmniej w takim kształcie, jakie funkcjonują obecnie.
W Polsce mamy bardzo bogatą ofertę stacji telewizyjnych, radiowych i gazet o różnych profilach ideowych.
Państwowe Zakłady Propagandy i Nienawiści – bo tak powinna nazywać się TVP – nie są nam, jako społeczeństwu, do niczego potrzebne. Są bowiem – tak jak to było w okresie Polski Ludowej – ramieniem propagandowym władzy i siewcą nienawiści na bezprecedensową w III RP skalę.
Sprawy zaszły już stanowczo za daleko, by myśleć o reformowaniu TVP. Ten symbol prymitywnej, choć jakże kosztownej, propagandy trzeba zrównać z ziemią. Dość już hejtu się wylało z tego szamba.
Czytaj też:
Rafał Brzozowski: Dlaczego miałbym się wstydzić TVP? Jestem takim typem „entertainment”
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.